Ingrid (dalej umownie zwana Apolliną) wcale nie musi
trywialnie odzierać ze skóry
pokonanej Liv (dalej umownie zwanej Marsjanną)
w oczach Marsjanny zagnieździł się Krzyk
Muncha wibrujące A odtwarza kadr za kadrem
toksyczność przechowaną w soli pamięci
poddana klawiszom Apollina nie znosi szarości
dotyka ich z nieomylnym chłodem Deep Blue
woskowa maska nie zdradza choćby drgnienia
(tak wyglądał Eichmann pod pręgierzem
oskarżeń)
palcówki wykonywane z nieziemską maestrią
bywają gorsze niż rzeźnicki nóż
preludium nabiera obcych cech
subtelnej gilotyny
nie czas na misterioso
nie kamienieje żaden słowik
————————————————————–
– Monsieur Chopin, ostatnie słowo należy do pana.
– Lubię, gdy opuszki zostawiają
gorące ślady.
11.02.18
Z liberackiego zbioru I(nk)luzje, wyd. przez TPO, Ostrołęka 2020, wznowionego przez LIBERUSA w 2022, s. 69